To będzie trudny post pełen specjalistycznych słów Ale clou macie w ostatnim zdaniu MARZĘ Tak więc dziś nauki cześć dalsza - kolejny Szpital w Pomsky, czyli rasa hybrydowa - co warto o nim wiedzieć? Pomsky to hybryda, pochodząca ze skojarzenia psa rasy pomeranian i suki rasy husky. Nie jest to więc rasa, choć amatorzy uważają inaczej. Nowa murawa od soboty jest już na płycie głównej stadionu Pogoni Szczecin. Pozostał tydzień do spotkania z Lechem Poznań i ten okres ma wystarczyć, by piłkarze zagrali na dobrej nawierzchni. Możliwości jest wiele, podobnie jak metod ich łączenia i zestawiania. Wojna hybrydowa sprawia, że dynamika konfliktu staje się niejasna nie tylko dlatego, że oferuje szeroki i stale rosnący zestaw narzędzi do osłabiania przeciwnika, ale również dlatego, że pozwala na podważenie jego bezpieczeństwa na dwóch poziomach jednocześnie. . Nauka hybrydowa - albo inaczej zwana mieszaną - jest nauczaniem, w którym uczniowie po części uczą się w szkole, a po części realizują materiał we własnym zakresie. Nauczanie hybrydowe można porównać do studiowania w trybie zaocznym. Studenci podczas takiej nauki uczęszczają na wykłady, ale też dostają materiał do przestudiowania samodzielnie. Takie materiały są czytane i analizowane we własnym zakresie, i po części na tak przyswojonej wiedzy bazują następne zajęcia. Nauczanie w trybie mieszanym Jednym z wariantów nauczania hybrydowego jest nauczanie w trybie mieszanym. Oznacza to naukę i zajęcia prowadzone na miejscu oraz online. Nauczanie w trybie mieszanym staje się coraz bardziej popularne. Wiele osób dostrzega zalety takiego rozwiązania i widzi różnice pomiędzy tradycyjnym modelem, a mieszanym. Czy warto naciskać? Warto pamiętać, żeby dostosować metodę do ucznia, a nie ucznia na siłę wciskać w metodę. Jeśli ktoś dobrze czuje się podczas kontaktu, to warto mu go umożliwić. Lecz jeśli bardziej pasuje nauka samodzielna to ta też powinna być akceptowana. Nie wyczerpaliśmy tematu? Daj nam o tym znać! W przypadku, gdy nie opisaliśmy wystarczająco tematu, to daj nam szansę na poprawę, i napisz o tym. Wszystkie niezbędne informacje jak się z nami skontaktować znajdziesz tutaj. Zdradzę Ci sekret. Nie ma jednej definicji chmury hybrydowej. Nie wszyscy jednak zdają sobie z tego sprawę. Czym jest chmura publiczna wyjaśniliśmy w ostatnim wpisie. Ale czym jest chmura hybrydowa (hybrid cloud computing)? No właśnie. Słyszy się, że chmura hybrydowa to przyszłość, chmura hybrydowa to teraźniejszość, kup Pan wagon serwerów i oprogramowania i będziesz miał chmurę hybrydową, musisz mieć chmurę prywatną, aby mieć chmurę hybrydową… i tak dalej i tak dalej. Podróż w czasie Aby zrozumieć to pojęcie musimy cofnąć się w czasie do roku 1961. Czy wiesz, że w roku 1961 powstał pierwszy hybrydowy komputer? Nazywał się Hycomp 250 i został wyprodukowany przez Packard Bell. Część analogowa był szybka, ale niezbyt precyzyjna. Część cyfrowa miała niemalże nieskończoną precyzję, jednak nie były tak szybkie jak części analogowe. Razem jednak działały cudnie. W tej chwili już niespotykane, ale kilkadziesiąt lat temu były doskonałymi narzędziami. Były czymś przejściowym. Elementem historii prowadzącym do teraźniejszości. Jak możemy odnieść tą analogię do chmury hybrydowej w 2017 roku? Co raz częściej firmy budując usługi wykorzystują chmurę hybrydową. Część rozwiązania umieszczają w lokalnym Data Center lub kolokacji. Kolejne części uruchamiają w chmurze publicznej (są też kombinacje chmura – chmura). Usługa zbudowana w ten sposób działa cudnie. Wykorzystuje część lokalną i część publiczną, aby rozwiązać pewien problem biznesowy. Ale hola, hola…. Dlaczego hybryda, a nie 100% chmura publiczna? W 2017 chmura publiczna nie jest idealna. W 2017 nasze umysły wierzą w bajki, które usłyszały od “wrogów” chmury publicznej. W 2017 ciągle posiadamy dług technologiczny, który nie pozwala nam na All-IN! Jakie są jednak prawdziwe zalety i wady chmury hybrydowej? No właśnie. Dlaczego nie używać w 100% chmury publicznej? Dlaczego nie zostać do końca dni swoich w naszym lokalnym Data Center? Zalety chmury hybrydowej Zalety Amortyzacja (płacimy hajs za obecne zasoby, czasami już jest za darmo) Korzystamy z skalowalności (płacimy per użyte zasoby w chmurze) Aktualne aplikacje (nie damy rady ich przenieść w opłacalny sposób) Mniejsze uzależnienie od danego dostawcy (przy dobrej architekturze) Możliwość negocjacji (dobre warunku więcej używamy) Wady chmury hybrydowej Utrzymanie x2 Ludzie nie chcą migrować umiejętności (wymaga nowych osób) Utrudnia architekturę i sposoby wdrażania aplikacji Dostosowywanie się do „gorszej” części układanki Innowacja na minusie (przy modelu bursting) Aby to skrócić do jednego zdania: Chmura hybrydowa pozwala nam cieszyć się z naszych lokalnych zasobów i przy okazji korzystać z zalet chmury publicznej na poziomie jaki akceptujemy. Model wdrażania chmury hybrydowej No właśnie Mirku. W końcu mięso. Piszesz czym jest, jakie ma zalety, ale jak taką chmurę zbudować. Przecież dostawca X mówi, że… Dostawca X mówi to, co pozwoli mu zarobić więcej pieniędzy. Jeżeli chmura hybrydowa pozwoli mu sprzedać więcej serwerów, to na pewno w definicji chmury hybrydowej będzie więcej serwerów. Jeżeli chmura hybrydowa pozwoli mu sprzedać więcej chmury publicznej, to na pewno w definicji chmury hybrydowej będzie więcej chmury publicznej. Więc jak wybrać? Komu wierzyć? Jak żyć? Jak wybrać – tak, aby daną technologią rozwiązać pewien problem biznesowy. Komu wierzyć – nikomu. Jak żyć – szybko. Problem biznesowy i chmura hybrydowa 1. Nasz biznes rośnie tak szybko, że nie możemy dostarczać serwerów na czas. Czasem też znany jest jako problem sezonowości. Np. w grudniu mamy zapotrzebowanie na DUŻO więcej mocy serwerów i innych urządzeń w naszym Data Center niż mamy. Jak to rozwiązać? Budujemy usługę, która w chwili zapotrzebowania na większą moc obliczeniową przerzuca ruch do chmury. Chmura (najczęściej publiczna w tym modelu) ma to do siebie, że płacimy za wykorzystane zasoby i skaluje się (prawie) bez końca. Jest więc idealna na ten przypadek. Piękne wykorzystanie hybrydy. 2. Mam klientów w Sydney i usługi, które im świadczę z PL ssą. Świadczymy usługi w jednym miejscu, a bardzo byśmy chcieli świadczyć usługi w innym miejscu. Nie zawsze jednak jakość usługi świadczonej z naszego lokalnego Data Center daje dobre wyniki w innym zakątku świata. Budujemy usługę, która wystawiona jest w kilku miejscach. Jednym z nich jest nasze Data Center, kolokacja lub chmura (przypadek multi-cloud), a drugim miejsce jest chmura. Synchronizujemy dane i używamy głównie usług DNS do określenia, gdzie dany użytkownik powinien trafić. 3. Przygotowanie środowisk test/dev zajmuje za dużo czasu. Boimy się lub nie możemy uruchamiać usług produkcyjnych w chmurze, ale znamy zalety chmury dla rozwiązań test/dev. Budujemy nasze środowisko w ten sposób, aby kod i dane produkcyjne uruchamiane były w naszym lokalnym systemie, a środowiska testowe i developerskie uruchamiają się w chmurze. Tutaj pomagają narzędzia do procesów wdrażania kodu, jak np. Visual Studio Team Services lub narzędzia, która budują warstwę abstrakcji dla naszej aplikacji, jak np. Red Hat OpenShift. 4. Buduję nową aplikację, która idealnie pasuje na chmurę publiczną, ale korzysta z systemów lokalnych. Część systemów, które mamy lokalnie, są “nie do ruszenia” jednak nowa aplikacja może skorzystać z chmury. Budujemy usługę w chmurze korzystając z platformy (np. Google BigQuery, Amazon EMR, Azure App Service). Ciągle jednak wykorzystujemy usługi z lokalnego Data Center, do których usługi z chmury czerpią dane i vice versa. 5. Buduję rozwiązanie Disaster Recovery i nie chcę płacić za kolejne Data Center. Aplikacja jest uruchomiona w lokalnym środowisku, ale w momencie awarii chcemy ją uruchomić w innym miejscu. Usługa działa w lokalnym środowisku. Określamy czas RPO i RTO. W zależności od tych czasów projektujemy rozwiązanie, które w chwili awarii usługi w miejscu źródłowym, zacznie działać w chmurze. Najczęściej do tego typu wdrożeń używamy rozwiązań, które ułatwiają nam wdrożenie takiego systemu, np. Azure Site Recovery. 6. Kończy mi się miejsce na macierzach i archiwach. W sumie, to chyba przeżytek. Posiadamy skończoną przestrzeń na dyskach i taśmach, a ponoć w chmurce jest dużo i tanio. W tym modelu korzystamy z zasobów w chmurze publicznej i tam umieszczamy nasze dane. Można do tego używać rozwiązań, które znamy w lokalnym Data Center lub użyć rozwiązań ala AWS Storage Gateway lub Azure StorSimple. 7. I tak dalej i tak dalej. Nie ma jednej definicji. Sama idea związana jest z wykorzystywaniem zasobów w chmurze, gdy dana sytuacja biznesowa tego wymaga. Tyle. A czy jest tu miejsce na Chmurę Prywatną? Przecież, aby była chmura prywatna, to muszę zainstalować OpenStack, VMware vCloud Suite, Azure Stack, Pivotal Cloud Foundry, Red Hat OpenShift, itd. To muszę mieć chmurę prywatną, aby mój zarząd zaakceptował wydatki na chmurę hybrydową w mojej organizacji? TAK i NIE. Często pojęcie chmury prywatnej (private cloud computing) jest mylone z oprogramowaniem, które umożliwia zbudowanie chmury prywatnej. Wymienione wyżej rozwiązania są używane na wiele sposobów. Czasami są niezależnym systemem (np. gdy lokalnie uruchamiamy OpenStack). Czasami uruchamiamy to samo rozwiązanie w lokalnym Data Center, ale też w chmurze publicznej (np. OpenShift na AWS). Opcji jest wiele. Nie skupiajmy się tutaj, czy mowa o chmurze prywatnej lokalnie, ale bardziej o wykorzystywaniu zasobów lokalnych + usłudze cloud computing. Co jest ważne przy projektowaniu rozwiązań hybrydowych Wiele rzeczy: Bezpieczeństwo Zarządzanie Rozliczanie Automatyzacja Monitorowanie SLA Narzędzia Połączenia Sieciowe Zarządzanie Dostępem Użytkowników … i dużo więcej Ale o tym porozmawiamy… JUŻ NIEDŁUGO. ZOSTAŃ EKSPERTEM CHMURY HYBRYDOWEJ Uwielbiam firmy, które ciągle ulepszają swoje usługi. Zawsze pamiętałem 3S jako dostawcę usług sieciowych. Jednak jakie było moje zdziwienie, gdy pewnego dnia na spotkaniu MeetIT w Warszawie, usłyszałem o tym, że 3S buduje rozwiązania hybrydowe. Jakże moje zdziwienie przerodziło się w ekscytację, gdy zobaczyłem jak inżynierowie 3S budują rozwiązanie hybrydowe, które skaluje się z usług 3S Data Center do Amazon Web Services. Ekscytacja przerodziła się w podziw, gdy usłyszałem, że robią to już od dawna i mają zadowolonych klientów. Uznałem, że musimy zrobić coś razem. Odczarować chmurę hybrydową i wyjaśnić wszystko. Zmienić każdego Polaka w eksperta chmury hybrydowej Tak więc razem z firmą 3S Data Center uruchomiliśmy projekt: HybrIT: Jak ugryźć chmurę hybrydową, czyli zjeść ciastko i mieć ciastko Przez najbliższe tygodnie dostarczymy Ci masę PRAKTYCZNEJ WIEDZY o budowaniu usług w modelu hybrydowym. W najbliższych tygodniach weźmiesz udział w szkoleniach online: [ wtorek] Jak skutecznie zaprojektować rozwiązania hybrydowe [ wtorek] 8 modeli chmury hybrydowej, które musisz znać w 2017 roku [ poniedziałek] Sieć w modelu hybrydowym [ piątek] 5 narzędzi, które pozwolą synchronizować Twoje dane w modelu hybrydowym Podczas czterech sesji szkoleniowych zagłębimy się w architektoniczne bolączki, praktyczne wyzwania i w to czego NIE ROBIĆ. Wszystko na żywo i z możliwością zadawania pytań. Ale to nie koniec. Na każdym ze szkoleń będziemy losowali 5 kuponów o wartości 1000 PLN każdy na usługi 3S Data Center, takie jak: Wdrożenie usług hybrydowych Distaster Recovery Migracja środowisk 3S Cloud2B i dużo więcej Ale to nie koniec. zobaczymy się na całodniowym wydarzeniu w Katowicach, gdzie w formule MeetIT porozmawiamy z praktykami polskiej sceny chmurowej o wdrożeniach chmury hybrydowej! ABY ZACZĄĆ, ZAPISZ SIĘ NA PIERWSZE SZKOLENIE! LICZBA MIEJSC OGRANICZONA! Sporo się mówiło, po wybudowaniu "nowego" stadionu na Bułgarskiej ( właściwie była to modernizacja ktorą wyceniono na 650 milionw złotych i był to "najtańszy stadion na Euro") o tym " że nam trawa nie rośnie". Podobnie jak w Gdańsku nie przrwidziano że TRAWA MUSI ROSNĄC i aby to nastąpiło musi być słońce i ruch powietrza. Inaczej trawa po prostu gnije. A na tych stadionach i słońca mało ( duże zadaszenie ) i powietrza "bieżącego" mało ( prawie zamknięta bryła obiektu przy dość stromych trybunach, które takie musiały być by "pomieścić nieckę stadionu" w konkretnej lokalizacji. Dotyczy to szczególnie stadionu w Poznaniu - patrz MODERNIZACJA). Różne "cuda niewidy" wymyślano: 1- nie wolno wchodzić postronnym osobom na trawnik bo "trawa zachoruje", murawa została otoczona barierkami 2 - wymieniono warstwę drenażu bo "być może" słabo była odprowadzana woda 3 - zaczęto nagminnie doświetlać murawę ( zarówno w Poznaniu i w Gdańsku). Chyba to wszystko nie rozwiązało problemu, bo w Gdańsku ( w 2016) zdecydowano by wymienić "tradycyjną trawę" na "trawnik hybrydowy". Zrobiła to polska firma TRAWNIK. W Poznaniu... pytany o taką możliwość.. prezes Klimczak odpowiedział " no my testujemy takie rozwiązanie na pasie poza boiskiem przeznaczonym na rozgrzewkę graczy w czasie meczu" I tu z zasady już mamy błąd. Akurat najbardziej "wrażliwe miejsca" i najbardziej eksploatowane są pola karne obu zespołów. I tam właśnie powinno się ( jeśli już) coś takiego "testować". Ale po co testować? W Guardianie znalazłem artykuł o problemie "murawy" który wręcz uzmysławia, że jakiekolwiek testowanie to bzdura. No dobra cytuje ( tłumaczenie moje) : "Pierwsze mecze piłkarskie rozegrano na sztrucznej murawie, w Anglii, na Boisku Loftus Road we wrześniu 1981 roku, gdzie grał Queens Park Rangers. Luton Town, stał się drugim klunem który w 1985 r. zamontował sztuczną murawę dzięki której mógł grać w każdych warunkach pogodowych. Footbal Association ( taki angielski PZPN) mimo znacznego rozwoju technologii "produkcji sztucznych muraw" zabronił ich montowania i rozgrywek na nich w 1995 roku. Rozwiązaniem okazała się "murawa hybrydowa". To system "instalacji płyty boiskowej" gdzie między "wstrzeliwywanymi" na 20 cm włóknami sztucznymi wysiewana jest odpowiednia trawa ,tak że jej rosnące włókna są "trzymane" przez sztuczne . Dzięki temu boisko jest równiejsze, ustabilizowane, nie ma "kęp trawy" i w czasie wślizgów trawa nie odpada od podłoża kawałami. Obecnie już 43 z 44 klubów Premier League i Championship ma taką murawę hybrydową. Na rynku producentów boisk w Anglii jest ponad 20 różnych typów takiej murawy hybrydowej . Jeśli doda się do tego fakt że wszystkie te boiska mają podgrzewane płyty i automatyczne zraszacze ( z czujnikami pogody, wilgotności , strowane komputerowo) angielskie boiska ligowe mimo sporych opadów w czasie roku są jednymi z najlepszych w Europie i pewnie na świecie. Drenażowi sprzyja też to, że warstwa "pod murawą" zwiera mieszankę w której skład wchodzi nawet do 95% piasku ( reszta to gleba). Przoduje w tym "segmencie rynku" firma DESSO Sport Systems Tu można poczytać więcej. Firma ma "swoje murawy" w takich klubach jak: Real, MCity, Liverpool, Aston Villa ( ponoć najlepsza murawa w Wielkiej Brytanii i ich greenkeeper kierował ekipą trawiarzy na Euro 2016), Leicester, Tottenham, jest na Wembley, Anderlecht, Feyenoord, jest na San Siro, ma ją Wolfsburg i Monaco. Jak widzicie inni już DAWNO przeszli przez etap "testowania" i zadowoleni używają "murawy hybrydowej" już od ponad 20 lat, na "przemysłową skalę". Zapytacie ile to kosztuje? Jest droższa, ponoć DOBRA firma (DESSO) gwarantuje roczną eksploatację ( w warunkach pogodowych Anglii i w tak dużym natężęniu meczów). Pozostaje wziąć ( nie bawiąc się w testowanie) kartkę , kalkulator i długopis i policzyć czy się opłaca wymieniać murawę tradycyjną czy hybrydową. No i brać firmę "światową" a nie jakiegoś Pana Zdzisia "zakładającego boiska" po kosztach. Chcesz bić się o najwyższe cele? Oprócz skompletowania silnej personalnie drużyny zapewnij jej więc także najlepsze możliwe warunki, by je osiągać. Lechia od dłuższego czasu nie kryje się z publicznym manifestowaniem mocarstwowych planów. Mistrzostwo Polski, europejskie puchary… Sami zresztą dobrze wiecie, o co chodzi. Choć droga do przebycia jest jeszcze długa i wyboista, trzeba przyznać, że w Gdańsku rzeczywiście robią sporo, by – przynajmniej w kwestii rozbudowy infrastruktury – nie odstawać od europejskich Stadionie Energa zainstalowano bowiem pierwszą w Ekstraklasie hybrydową murawę. Z tej okazji w celu dowiedzenia się czegoś więcej o tym tajemniczym wynalazku, a także jego osobistego przetestowania w Gdańsku nie mogło zabraknąć rzecz jasna także i prasową z okazji inauguracji nowej nawierzchni zaplanowano w miniony piątek na godzinę 11:00. W spotkaniu z mediami udział wzięli przedstawiciele firmy Trawnik Producent, na czele z jej właścicielem, Arkadiuszem Gumieniczukiem, operator Stadionu Energa Gdańsk, Tomasz Kowalski, a także on – cały na sportowo i z typową dla siebie amerykańską manierą – trener Lechii, Piotr Nowak. Najpierw puszczono kilkuminutowy filmik wprowadzający w temat hybrydowych muraw, następnie zaś wyżej wymienieni udzielili kilku krótkich wypowiedzi i zabrali się za odpowiadanie na pytania po tym, co usłyszeliśmy, najprościej, bez wchodzenia w naukowe analizy, wytłumaczyć, na czym polega przewaga nowej kosmicznej murawy w Gdańsku nad całą resztą boisk, na których odbywają się mecze w Ekstraklasie? W skrócie: cały trik bazuje na wymieszaniu trawy naturalnej ze stosowanymi w konstrukcji sztucznych nawierzchni o najwyższym możliwym standardzie włóknami syntetycznymi. Przy hodowaniu tego typu murawy przez rok w specjalnych warunkach płyta ma być docelowo po prostu nie do zajechania. Niezniszczalna. Nieśmiertelna. Odporna na uszkodzenia, niepodatna na zmiany warunków atmosferycznych, co w Polsce przecież nieraz potrafiło stanowić nie lada problem (Piotr Nowak podczas konferencji nawiązał nawet w pewnym momencie do stanu boiska w Kielcach), niewrażliwa na zmiany naświetlenia, podgrzewanie… Wymieniać można by jeszcze długo. Wystarczy powiedzieć, że – jak na każdym kroku podkreślało szefostwo firmy – na identycznej płycie na co dzień spotkania rozgrywa Real groundsmani w Gdańsku będą mogli z założenia skupić się już tylko na malowaniu prostych linii, nawadnianiu i koszeniu trawy. Ze średnio tysiąca dziur do łatania po meczach od teraz ma nie zostawać… ani jedna. Ani pół. W razie jakichkolwiek problemów czy uszkodzeń spece z firmy wsiadają w odrzutowiec i w ciągu 3 dni doprowadzają boisko do idealnego stanu. Jak to powiedział kiedyś ktoś mądry – nasz klient, nasz jednak podkreślić, że nowa murawa na Stadionie Energa w Gdańsku jak na razie została jedynie wydzierżawiona na cztery lata. Powód? Dość prozaiczny – ani przedstawiciele firmy Trawnik Producent, ani też operator stadionu nie ukrywali, że na kupno takiej nawierzchni gdańszczan… najzwyczajniej w świecie nie byłoby stać. Choć konkretne kwoty transakcji – jak łatwo się domyślić – owiane zostały tajemnicą, do wiadomości podano jednak, że koszt tego typu murawy jest około czterokrotnie większy niż normalnej strony zgodnie stwierdziły też, że w Gdańsku i tak ubito – cytujemy dosłownie – dobry deal. Choć – jak już wspomnieliśmy – jest to pierwsza tego typu murawa w Ekstraklasie, należy jednak zaznaczyć, że nie jest to pierwsza hybrydowa nawierzchnia tego producenta w Polsce. Identyczne płyty firmy Trawnik Producent znajdują się już bowiem także na Stadionie Narodowym, a także w bazie treningowej naszej kadry w Arłamowie. Szefowie przedsiębiorstwa dopatrzyli się nawet w tym wszystkim pewnej symboliki, z dumą podkreślając, że odkąd w Warszawie zainstalowano hybrydową murawę, reprezentacja nie przegrała tam ani razu. Cóż, nie nam oceniać, czy to kwestia zielonego dywanu w nienagannym stanie czy też umiejętności piłkarzy, ale – co tu dużo gadać – niewykluczone, że nam podobny szczegół też pewnie w jakiś sposób zadziałałby na wyobraźnię.* * *Po konferencji udaliśmy się zaś już na samą płytę stadionu, gdzie czekał na nas zaopatrzony w próbki trawy specjalista z tej dziedziny. Pokrótce wytłumaczył on jeszcze raz, na czym polega cała sztuka. Opowiedział co nieco o tym, w jaki sposób zakorzenia się trawa oraz objaśnił, jak toczy się harmonijne pożycie natury z syntetykiem szczególnie przy zmianach pogodowych, krok po kroku objaśniając przebieg całego procesu w trakcie przemijania pór roku. Po części teoretycznej przyszedł czas na danie szefa kuchni, creme de la creme – sprawdzenie wszystkiego w praktyce, czyli mecz dziennikarzy z przyjaciółmi stadionu. Oczywiście nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie zgłosili się do udziału w prestiżowej gierce i nie zdecydowali się osobiście pohasać po boisku. W końcu – jakkolwiek patrzeć – mieliśmy okazję wybiec na nie jeszcze zanim dokona tego jakikolwiek piłkarz. W szatni zresztą dostaliśmy przeciek, że na Twitterze komuś już zdążył nie spodobać się fakt, że ktokolwiek pozwolił pismakom dostąpić podobnego zaszczytu. Tak czy inaczej, specjalnie winni się nie w testowaniu nowej płyty podzieliły się w trakcie spotkania w dość naturalny sposób– jedni sprawdzali, jak się po nowej murawie biega, drudzy zaś – jak chodzi po niej piłka. Jeśli jeszcze nie domyślacie się, kto za futbolówką latał, a kto nią operował, napiszemy jedynie, że w zespole przyjaciół stadionu grali między innymi trener Lechii – Piotr Nowak – czy też były zawodnik „biało-zielonych” – Maciej Kalkowski. Normalnie pewnie katowalibyśmy się potem tygodniami, że kręcili nami faceci po czterdziestce czy pięćdziesiątce, jednak mając na względzie wszelkie zaistniałe okoliczności, postanowiliśmy nieco sobie odpuścić. Już podczas rozgrzewki można było zresztą zorientować się, że łatwo nie gwizdek na nowej murawie na #StadionEnerga #Gdansk 😊 #mecz Dziennikarze kontra Przyjaciele Stadionu w toku! StadionEnergaGdańsk (@StadionEnerga) July 29, 2016Do katastrofy i totalnej kompromitacji ostatecznie mimo wszystko nie doszło – przyjaciele stadionu wygrali, ale tylko 3:1. A że grali na pół gwizdka, zaś mecz był rozgrywany w wymiarze czasowym 2×20? Nieistotny szczegół. Poza tym nawet mimo braku kompletu na trybunach grali przecież u siebie. Sama murawa? Cóż, jeśli piłka komukolwiek odskakiwała, to problem leżał raczej w umiejętnościach niż w nierównościach i dziurach. Nawierzchnia miała być wytrzymała i – rzeczywiście – nawet pod koniec nie dało się na niej zauważyć praktycznie żadnych znaczących ostatnim gwizdku jeszcze wymiana uprzejmości, pamiątkowa wspólna fotka, a następnie bura w szatni od trenera Smudy, przysłowiowych kilka mocnych słów po porażce, rozliczenie każdego z osobna za niedopełnienie boiskowych obowiązków i niezrealizowanie założeń taktycznych i można było się rozejść do domów/udać na wspólny lunch. A tak już całkiem na poważnie – było to na pewno bardzo fajne doświadczenie. Niecodziennie ma się bowiem szansę osobiście pokopać piłkę na 40-tysięczniku. Organizatorzy eventu wzorowo zadbali o to, by nie zabić go specjalistycznym bełkotem i nie sprowadzić całego wydarzenia do lizania loda przez szybę. Chcecie sprawdzić, co to za cudo? Załóżcie korki i przekonajcie się sami. Prosty, aczkolwiek skuteczny nie było jednak zbyt kolorowo, nowa płyta mimo wszystko ma też swoje minusy. Jakie? W tym momencie najlepiej będzie, jeśli po prostu ograniczymy się do oddania głosu Sebastianowi Mili: O nie !!! Jedno alibi odpadło 😉 Sebastian Mila (@SebastianMila11) July 29, 2016Jak na razie zawodnicy Lechii wymówek szukać jednak nie muszą. Wczoraj pokonali na inaugurację nowej nawierzchni Wisłę 3:1. Jeśli jednak w którymś momencie podopieczni Piotra Nowaka zaczną skarżyć się na stan płyty, muszą być świadomi tego, że mogą zostać szybciutko wypunktowani. I nie będą mogli upierać się tym razem, że wredni dziennikarze najzwyczajniej w świecie się na nich uwzięli…* * * Technologia w Ekstraklasie stale idzie do przodu. Teraz czas już tylko na tych, którzy mają z niej korzystać. Na „masz boisko jak Real, więc graj jak Real” pewnie jeszcze za wcześnie, ale na stopniowe zmniejszanie kontrastu między formą i treścią nadeszła już chyba – przynajmniej w Gdańsku – najwyższa pora. Lepszych warunków ku temu mieć już bowiem nie

murawa hybrydowa co to jest